Zabił 5 osób, 34 usiłował zabić

Kamienica w Poznaniu po wybuchu. Dzisiaj ruszył proces mężczyzny oskarżonego o spowodowanie wybuchu

Takiego procesu w Polsce jeszcze nie było. Nie zdarzyło się bowiem, aby ktoś został oskarżony o coś na taką skalę – dzisiaj rusza proces mężczyzny, który doprowadził do wybuchu w jednej z kamienic w Poznaniu. Wszystko zaczęło się od chęci zemsty i zazdrości, a skończyło na desperackich próbach zatarcia śladów. Mężczyzna zabił pięć osób, ale usłyszy także zarzut usiłowania zabójstwa kolejnych 34. Syn nigdy więcej nie zobaczy swojej matki, a także długo nie ujrzy swojego ojca – jeśli w ogóle kiedykolwiek zechce się z nim zobaczyć.

wiadomosci.wp.pl

Wszystko zaczęło się 4 marca 2018, kiedy to do mediów dotarła informacja o wielkim wybuchu w poznańskiej kamienicy, która umiejscowiona była przy ulicy 28 czerwca 1956 r.

Tragiczne ustalenia śledczych

Kiedy służby dotarły na miejsce wybuchu – odnaleźli pięć ciał. Ludzie, którzy byli świadkami, którzy w kamienicy mieszkali, opowiedzieli śledczym kim może być sprawca całego zdarzenia. Wtedy okazało się, że może chodzić o Tomasza J., który ze swoją żoną Beatą, mieszkał w lokalu pod numerem pięć. Kobieta niedawno rozstała się z mężem, ze strachu zmieniła wszystkie zamki. To najwyraźniej rozwścieczyło mężczyznę – i nie byłby to pierwszy raz.
Znęcał się nad nią fizycznie i psychicznie, nadużywał alkoholu, a na to wszystko musiało patrzeć 14-letnie dziecko. Chociaż przy Kacprze starali się nie kłócić – on i tak wiedział. Słyszeli też sąsiedzi, którzy zeznali, że mężczyzna groził kobiecie słowami:

Pozbawię cię wszystkiego, co jest dla ciebie ważne

Kobieta chciała rozwodu

I nic dziwnego – wystąpiła o niego zaraz po wypadku samochodowym, w którym ucierpiał ich syn. Tomasz J., który poruszał się w terenie z ograniczeniem prędkości do 60 km/h, niemalże dwukrotnie przekroczył tę dopuszczalną prędkość. Celowo zjechał na pobocze i uderzył w drzewo. Jemu nie stało się niemalże nic – jego syn doznał poważnych urazów głowy, długo był nieprzytomny, miał zapadnięte płuco, a prawą nogę niemalże roztrzaskaną. Miał za sobą wiele operacji i powidoki na długą rehabilitację. Mężczyzna stracił prawa rodzicielskie do swojego małoletniego syna kilka tygodni przed wybuchem w kamienicy.


Przebieg zdarzenia

Mężczyzna 3 marca 2018 r. przyleciał do Poznania. Z lotniska odebrał go jego ojciec i podwiózł do domu – prosto do mieszkania kobiety, z którą był w separacji. Potem Tomasz J. Zadzwonił, że zostanie u swojej żony dłużej i odesłał ojca do domu, żeby się przespał. Kiedy wstał – z mediów dowiedział się, że kamienica, do której zawiózł syna wybuchła. 14-latek cudem uniknął śmierci, a to wszystko za sprawą… rehabilitacji. Wypadek, którego doznał, paradoksalnie uratował mu życie.

Mężczyzna z zazdrości rzucił się na żonę z nożem i zadał jej 11 ciosów w klatkę piersiową. Potem jej ciało zbezcześcił – ostrym narzędziem zadał jej wiele obrażeń. Chciał zatrzeć ślady, żeby jego zbrodnia nie wyszła na jaw, dlatego odkręcił rurę odprowadzającą gaz do kuchenki. Wszystko dlatego, że znajomi przyszli odwiedzić Beatę J. I nie mogli dostać się do środka.

W wyniku wybuchu gazu zginęły cztery osoby. Siła wybuchu była tak duża, że część kamienicy się zawaliła. Po zatrzymaniu mężczyzna odmówił składania wyjaśnień. Nie chciał w żaden sposób odnieść się do tego, czy przyznaje się do winy. Kamienica musiała zostać rozebrana ze względów bezpieczeństwa. Mężczyźnie grozi dożywocie.

Prawdopodobnie jednym ze świadków będzie 14-letni syn Kacper. Chciał tylko, żeby jego mama była szczęśliwa…

Aktualizacja

Po dzisiejszej rozprawie potwierdzono jedynie, że mężczyzna był agresywny - potwierdziła to zarówno siostra zamordowanej, która obecnie jest prawnym opiekunem 14-letniego Kacpra, a także sąsiadka pary.

Odczytano oświadczenie oskarżonego - nadal nie powiedział nic więcej i nie przyznał się do zarzucanych mu czynów.

Wiadomo, że oprócz zamordowania kobiety odciął jej później nos, uszy i piersi. Potem doprowadził do wybuchu w kamienicy.

Kolejna rozprawa odbędzie się 22.11 o 9:30.

2023 Spokeo - Wszelkie prawa zastrzeżone

Portal należy do wydawcy SPOKEO