Cena sławy?

Julia Wróblewska choruje na depresję. Aktorka opowiedziała o swoich lekach na Instagramie

Julia Wróblewska swoją karierę aktorską rozpoczęła już we wczesnym dzieciństwie. Miała tylko siedem lat, gdy dostała rolę w komedii „Tylko mnie kochaj”. Film okazał się dużym hitem, a Julia stała się dzięki niemu popularna, co przysporzyło jej ról w kolejnych produkcjach. Było to równoznaczne z tym, że jej dorastanie musiało przebiegać na oczach całej Polski. Aktorka przez cały czas była bacznie obserwowana przez media, a jej zachowania były na bieżące komentowane. Obecnie Julia ma już 21 lat i przyznaje, że choruje na depresję. Ostatnio postanowiła na Instagramie podzielić się informacjami na temat przyjmowanych przez nią leków:

Leki. Kilka dni temu na instastory opowiedziałam Wam o tym jak działają leki, które biorę ja i wiele osób, by mój stan psychiczny był stabilny. Wiem jak te leki są demonizowane wśród społeczeństwa, więc chciałabym obalić kilka mitów.

instagram.com/juleczkaaa_jula

Już w zeszłym roku aktorka przyznała, że korzysta z pomocy psychologa.

Trudny świat show-biznesu

Wróblewska, która ma na swoim koncie role w takich filmach, jak: „Och Karol 2” i „Listy do M.”, a także w serialu „M. jak Miłość”, wyznała w jednym z wywiadów, że show-biznes nie był specjalnie łaskawy dla niej jako dziecka i nastolatki. Młoda aktorka nie rozumiała kierujących nim mechanizmów i miała problemy z odnalezieniem się w jego świecie. Dodatkowym ciosem był dla niej również rozwód rodziców, który ciężko przeżyła. Jak sama twierdzi, już wtedy powinna była udać się na terapię, jednak nie podjęła wtedy takiej decyzji. Gdy już jednak nie była w stanie dalej normalnie funkcjonować, zwróciła się w końcu o pomoc do specjalistów, którzy przepisali jej odpowiednie leki. Na Instagramie postanowiła wyjaśnić ich działanie i rozwiać pewne towarzyszące im mity, bo jak sama mówi, „społeczeństwo je demonizuje”. Stwierdziła, że tego rodzaju leki nie sprawiają, że jest się kimś innym, ale że:

Właśnie odkryją Twoje prawdziwe „ja” skrywane pod płaszczem stresu, udręki i negatywnych emocji. Leki nie mają wpływu na naszą osobowość. (…) te leki nie powodują, że nie jestem sobą, a to że jestem sobą! Bo jeśli bycie sobą to leżenie tygodniami w łóżku, jedzenie raz na 2 dni, smutek i nienawiść do samej siebie, to ja dziękuję za taką mnie!

Podzielone opinie

Po wpisie Julii pojawiły się już pochwały ze strony internautów, że porusza ona tak ważną kwestię depresji. Niektórzy zaczęli też pytać Julię o bardziej dokładne informacje na temat omawianych przez nią leków i o wskazówki dotyczące walki z chorobą. Według innych z kolei, mówienie o tego rodzaju silnych lekach w mediach społecznościowych może nie być najlepszym pomysłem.

A wy, co o tym sądzicie?

 
 
 
line-height: 18px;">Wyświetl ten post na Instagramie.

Leki. Kilka dni temu na instastory opowiedziałam Wam o tym jak działają leki, które biorę ja i wiele osób, by mój stan psychiczny był stabilny. Wiem jak te leki są demonizowane wśród społeczeństwa, więc chciałabym obalić kilka mitów. 1. Uzależniają- to nieprawda. Nie czujemy potrzeby brania ich, wręcz zapominamy. Myli się leki z grupy SSRI, SNRI itp. z benzodiazepinami (np xanax). Oczywiście nasze ciało się uzależnia, jak od każdego leku, ale zejście z takich leków nie trwa zbyt długo. 2. Otumaniają- fałsz. Nie mają żadnego wpływu na naszą koncentrację, nie powodują senności ani tym bardziej nie zmieniają naszego myślenia. Nie mają żadnego natychmiastowego wpływu, musi upłynąć miesiąc regularnego ich brania by zobaczyć jakikolwiek skutek. 3. „Przecież leki cię zmienią!”- nieee. Właściwie właśnie odkryją Twoje prawdziwe „ja” skrywane pod płaszczem stresu, udręki i negatywnych emocji. Leki nie mają wpływu na naszą osobowość. Leki, które ja biorę pochodzą z grupy SNRI. Rozwijając skrót: Selektywny Inhibitor Wychwytu Zwrotnego Serotoniny i Noradrenaliny. Czym są te magiczne nazwy? Otóż mamy w mózgu coś takiego jak neurony i synapsy. Neurony przekazują serotoninę (hormon odpowiedzialny za regulację snu i apetytu) oraz noradrenalinę (neuroprzekaźnik mobilizujący mózg i ciało do działania) do synaps. Tam ich część trafia do kolejnego neuronu, lub zostaje wychwycona z powrotem. Zadaniem leków jest zablokowanie wychwytu, w ten sposób więcej serotoniny i noradrenaliny zostaje w synapsie i jest przekazywana dalej. Osoby z depresją lub innymi zaburzeniami mają za mało tych neuroprzekaźników, więc leki te powodują ich mnożenie, przez co wracamy do normalnego poziomu, który ma każdy zdrowy człowiek. Celem jest przywrócenie równowagi hormonalnej w mózgu, nie ma tu mowy o żadnym otumanieniu, wręcz przeciwnie. Jak już pisałam, te leki nie powodują, że nie jestem sobą, a to że jestem sobą! Bo jeśli bycie sobą to leżenie tygodniami w łóżku, jedzenie raz na 2 dni, smutek i nienawiść do samej siebie, to ja dziękuję za taką mnie! Na kolejnych slajdach wytłumaczyłam działanie SSRI ? Mam nadzieję, że trochę zmieniłam Waszą perspektywę, miłego dnia! #mentalhealthawareness ?

Post udostępniony przez Julia Wróblewska (@juleczkaaa_jula)


Komentarze


Dodaj komentarz

Przepisz kod

2023 Spokeo - Wszelkie prawa zastrzeżone

Portal należy do wydawcy SPOKEO